Siedziałam na miękkim,
czerwonym fotelu i patrzyłam się w ogień. Płonął jasno i ciepło, jak zwykle. To
ciepło docierało również do mnie, ale wyglądałam,
jakbym tego nie czuła. Siedziałam skulona obejmując nogi rękami, przez co moja
jedwabna, pomarańczowa sukienka była pognieciona. Główne uczucie, jakie mi
towarzyszyło, to strach. Bałam się bardzo, bardzo mocno, a z oczu w każdej
chwili gotowy był popłynąć wodospad łez. Tak, ten jedyny dzień w roku, którego bało
się prawie każde dziecko w Panem, właśnie wszedł do mojej świadomości. Za pół godziny cały dystrykt siódmy zbierze się na placu, by wysłuchać corocznego
przemówienia burmistrza i z napięciem patrzeć jak Mera podchodzi do szklanych
kul i wyławia z nich kartkę, na której być może będzie widniało twoje nazwisko.
Siedząc w pokoju i patrząc się na pląsające płomienie myślałam o tym, jakie
jest prawdopodobieństwo, że zostanę wylosowana. Niemal zerowe, ponieważ w puli
będą się znajdować jedynie dwie karteczki z moim imieniem i nazwiskiem.
Nie byłam zmuszona do
pobierania astragali, biorąc pod uwagę bogactwo mojego dziadka, który zwyciężył
w 3 Igrzyskach Głodowych. Niestety, dziadek niedawno zmarł, pozostawiając nam dom w
wiosce zwycięzców i cały majątek. W związku z jego śmiercią władze chciały odebrać
nam mieszkanie, ale po wielu rozmowach z moimi rodzicami Strażnicy odpuścili i zostawili
nas w spokoju. Albo raczej myśleliśmy, że tak się stało.
Próbowałam przekonać
sama siebie, że nie ma możliwości, iż zostanę wylosowana po raz drugi.
Doskonale pamiętam, bo tego nie da się zapomnieć, jak w zeszłym roku usłyszałam
swoje imię. To było jakby ktoś wydał na ciebie wyrok śmierci. Tak, wyrok śmierci, co innego to miało być dla 12-latki? Na szczęście
dla mnie, nieprawdopodobne szczęście, w które do dziś nie mogę uwierzyć,
nawet nie zdążyłam ruszyć się z miejsca, bo jakaś chorobliwie ambitna
siedemnastolatka zgłosiła się na ochotnika, więc naturalną koleją rzeczy
wyłączyła mnie z uczestnictwa w ofierze co rok składanej Kapitolowi. Przez pół
roku po tym jak mnie wybrali i cudownie uszłam z życiem, co noc nawiedzały mnie
koszmary z Igrzyskami, w których miałam uczestniczyć. Śledziłam losy mojej
wybawicielki, które z resztą nie były specjalnie długie. Mimo, że na pokazie
indywidualnym otrzymała jedenastkę, zginęła przy początkowej rzezi przy Rogu.
Teraz siedziałam przed kominkiem myśląc o tegorocznych dożynkach i o tych z
zeszłego roku, kiedy tak mało brakowało.
Mama krzątała się w
przedpokoju próbując uspokoić czarne myśli. Ojciec zaś siedział w eleganckim
gabinecie i próbował czytać książkę. Podziwiałam ojca, który zawsze był taki opanowany i spokojny. Taki
cichy. Jednak to on mnie najbardziej rozumiał. Pogłaskałam fotel, mimowolnie
myśląc, że robi to po raz ostatni. Dlaczego? Bo umrzesz. Zaczęłam drżeć. Czy to samo odczuwa większość dzieci w
Panem? Paraliżujący strach? Ale niektórzy zdecydowanie nie mogą się doczekać
zgłoszenia. Zawodowcy.
Mama podeszła do mnie i
objęła ramieniem.
- Kochanie, nie wybiorą cię
po raz drugi. Masz mniejszą szansę na to, że cię wybiorą, niż jakakolwiek
dwunastolatka, czy trzynastolatka. - mówiąc to sprawiała wrażenie jakby sama
siebie chciała przekonać. Uśmiechnęłam się, delikatnie podnosząc kąciki ust,
choć tak naprawdę radości nie odczuwałam. Mama, uspokojona moją reakcją spojrzała
na stary zegar znajdujący się w przedpokoju. - Musimy już iść, zaraz się
zacznie.
Tata wyszedł ze swojego
gabinetu. Był ponury i zamyślony. Kiedy
powoli wstałam i wygładziłam sukienkę, podszedł do fotela i przytulił mnie
mocno.
- Mama ma rację, spokojnie,
nic ci się nie stanie. Dziś wieczorem zrobimy na kolację twoje ulubione spaghetti.
Zgadza się? - tata również wyglądał na poddenerwowanego. Mimo tych zapewnień
rodziców, ciągle myślałam o szklanych misach z karteczkami i fioletowych ustach
Mery wypowiadających moje imię. Raz je z nich usłyszałam i nie zamierzałam powtórzyć tego doznania.
Wyszliśmy z domu. Czułam
się, jakbym miała zwymiotować. Idąc zaniedbanymi uliczkami siódemki myślałam
wciąż o tym, jakie jest prawdopodobieństwo, że mnie wybiorą. Mijaliśmy wielu odświętnie ubranych ludzi, zmierzających w to samo miejsce co my. Głowy
mieli opuszczone, próbując ukryć tak panujący na ich twarzach niepokój. Poszłam ich śladem i próbując się uspokoić liczyłam mijane po drodze kawałki kostki
brukowej, od bardzo dawna zdobiącej ulice. 1547, 1548, 1549, 1550…
Znaleźliśmy się na wielkim
placu i po odmeldowaniu się poszłam do sektora dla trzynastolatek. Stanęłam jak
najdalej od sceny, jakby to miało sprawić, że prawdopodobieństwo zmaleje do
zera. Zobaczyłam moją koleżankę, Grace. Grace Mason. Ze stresu obgryzała
paznokcie i wyglądała na przerażoną. Kiedy nasze spojrzenia się spotkały,
posłałam jej ten sam uśmiech co mamie, próbując przekazać, że wszystko będzie dobrze. W odpowiedzi uśmiechnęła się niewyraźnie.
Kiedy
chyba cały dystrykt znalazł się na placu na podwyższenie wszedł burmistrz i
wygłosił tę samą przemowę, jaką wygłaszał co roku. O dawnej wojnie, o Mrocznych Dniach, o
tym, jak trzynastka została zniszczona i za co oraz o tym, dlaczego wprowadzono
Głodowe Igrzyska. Słuchałam uważnie, choć znałam te słowa nawet aż za dobrze. Z każdym
jego słowem mój strach się zwiększał. Tak potwornie bałam się, że stanę na tej
scenie, na której stoi teraz on mówiąc o Pokoju, który niby panuje w
Panem. Jak dobrze nam się żyje. Patrząc na dzieci zgromadzone tu i widząc ich
reakcje, byłam pewna, że nie są one oznakami szczęścia, czy choćby chwilowej
radości. Serce ciągle biło mi jak oszalałe. Tak głośno, że myślałam, iż wszyscy
je słyszą. Ręce mi drżały, kiedy bębniłam palcami o boki ud.
Przemowa się skończyła, a na
scenę weszła postać wielce osobliwa, Mera Begaret. Jej skóra miała
fioletowawy odcień, a ubrana była w żółty, mocno przylegający kostium, który
pokazywał pulchną figurę. Żeby nie powiedzieć grubą. Głowę zdobiła gigantyczna żółta peruka,
próbująca udawać włosy. Siedział w niej fioletowy, wypchany ptak. Mocny makijaż, który
nawet pasował do całej postaci, podkreślał usta. Mogła pochodzić z innej
planety albo z Kapitolu. Z szerokim uśmiechem oznajmiła światu, że
mężczyznę wybierze pierwszego, a kobietę zostawi jako wisienkę na torcie. Na
mających kilometr wysokości fioletowo-żółtych obcasach zbliżyła się do puli z nazwiskami
chłopców. Długimi, cytrynowymi tipsami wyjęła pierwszą z brzegu kartkę.
Przeczytała nazwisko najpierw sama dla siebie, pozostawiając publiczność w pełnej
napięcia ciszy. Ponownie uśmiechnęła się pokazując światu swoje olśniewająco
białe zęby i głośno przeczytała imię do mikrofonu stojącego na scenie.
- Vin Mebre.
Usłyszałam krzyk. Mała, ruda
i piegowata dziewczynka krzyczała imię swojego starszego brata. Biedny
rudzielec wynurzył się z tłumu siedemnastolatków, popychany przez kolegów. Na
jego twarzy malowała się rozpacz zmieszana z przerażeniem. Próbował maskować to
uczucie, ale na niewiele mu to wyszło. Doszedł do podestu i stanął obok
szalenie podekscytowanej Mery. Jego usta drżały i nie potrafiły ułożyć się w uśmiech, do czego tak usilnie dążył. Popatrzył na stojącą w tłumie rodzinę - również rudą i piegowatą - i
próbował ich pocieszyć na odległość.
Jednak nie to było obiektem
moich zmartwień. Mera zmierzała bowiem do puli z nazwiskami dziewcząt.
Patrzyłam na jej rękę, która zamiast wędrować ku górze misy, jak to zwykle robiła, zagłębiła się
wśród kartek, wyszukując jakiejś innej. Najwyraźniej jej tipsy znalazły to,
czego chciały, ponieważ wynurzyły się z białym świstkiem. Przeczytała sobie
treść karteczki po cichu, sprawiając, że każdej nastolatce serce stanęło. Na
jej twarzy najpierw pojawiło się zdumienie, a następnie wkroczył uśmiech w pełni swej
okazałości.
- Ktoś tu ma niesamowite
szczęście! - zaświergotała piskliwym głosem. – Reprezentantką płci pięknej
będzie Ewea Ronasti!
҉
Oto pierwszy rozdział! Pierwszy sensowny wpis na tym
blogu! Pierwszy, wprowadzający post! Ogólnie pierwszo-pierwszy!
Nie wiem jak wam, ale mi się w miarę podoba. Zawsze może
być gorzej, ale też i lepiej, jednak nie zawsze pierwszo!
Końcówki pewnie każdy się spodziewał…
Dedykacja: wszyscy czytający, ale przede wszystkim
szóstoklasiści.
Zachęcam do odwiedzenia WOW-u i komentowania.
Zachęcam do odwiedzenia WOW-u i komentowania.
Kończę
Okej
Obiecałam, więc jestem :D
OdpowiedzUsuńParę określeń wydało mi się ciutke przerysowanych jak np. "najczystszy strach" i brakuje mi wodospad czego? Bo samo wodospad może dużo oznaczać.
Mam nadzieję, że nie obrazisz się za to co napisałam wyżej. A i jeszcze bym wyjaśniła kim jest Mera, ja to ogarnęłam, ale powinno być wytłumaczone moim bardzo skromnym zdaniem :D
Jak na pierwszy rozdział to bardzo mi się podoba :) Odpowiednia ilość opisów i troszkę dialogów. Perfecto.
O treści na razie średnio mogę coś powiedzieć ponieważ to dopiero począteczek :D
Pisałaś testy szóstoklasisty? Jeju kiedy to było, też bym wolała to pisać, niż gimnazjalne :D
Pozdrawiam i życzę dużo weny!
PaKi
Jasne, już poprawiłam XD.
UsuńNie, nie obrażam się za takie rzeczy. Krytyka dobra!
Fajnie, że ci się podoba.
Tak... wena jest potrzebna.
Okej
Słuchanie "Who We Are" do tego było boskie <3
OdpowiedzUsuńTak nareszcie tu jestem! W końcu się zdobyłam by wpaść tu i przeczytać ;) Nie mam bladego pojęcia co mnie zatrzymywało..
Hmm... może moja niechęć do fanficków... Tak prawdopodobnie to.
Ale...
Zaczynałam dużo ff o Igrzyskach... naprawdę dużo... więc średnio nastawiona do tego, ale z wielką dozą sympatii dla Ciebie, weszłam tu w końcu po tygodniu i przeczytałam
I
Bardzo mi się podoba :3
Zaskoczyłaś mnie ^u^ i to bardzo pozytywnie.
Zapowiada się ciekawie
Jedynie jakoś ta końcówka za mało hmm... trzymająca w napięciu... Albo to ja mam dziś jakiś nie ogar i napięcia nie czuje... (Chyba że w "Szeptach o Wschodzie Księżyca" Lucas wbija... wtedy tak...)
Życzę weny i smacznego baranka cukrowego (błagam powiedz, że nie tylko ja je co roku zjadam)
Laciata <3
Jej! Nareszcie!
UsuńWiem, nie umiem trzymać w napięciu, sucho mi to wychodzi XD.
Fajnie, że udało mi się Ciebie zaskoczyć. Ciekawe tylko... czym?
Cieszę się, że ci się podoba. Nawet nie wiesz jak mi ulżyło. Przyjemnie czytać takie komentarze XD.
Nie lubię baranków cukrowych, ale zające z czekolady pochłaniam jak najęta XD.
Okej
A ja właśnie na odwrót.
UsuńMyślałam, że będzie gorzej xD
Przypominam iż nominowałam cię do LBA
http://tak-cie-prosze-obudz-mnie.blogspot.com/p/liebster-blog-award.html
Dobrze, odpowiedzi wstawię za jakiś czas XD.
UsuńI po raz kolejny dziękuję XD.
Okej
To pierwsze opowiadanie fanfiction o Igrzyskach śmierci jakie przyszło mi czytać i powiem, że jestem pod ogromnym wrażeniem. :) Wszystko ciekawie się zapowiada, bez wątpienia będę tu częściej wpadać :) *.* Oby tak dalej! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę ogromu weny! :**
Jeśli ciekawią Cię opowiadania fanfiction, ale o Piratach z Karaibów, zapraszam do mnie. Link podałam w spamie. :)
Jejku, jak miło to słyszeć! Naprawdę bardzo się cieszę!
UsuńZ pewnością wpadnę, nigdy nic takiego nie czytałam, ale nie wiedziałam, że jest XD.
Okej
Rozdział bardzo mi się podoba :) Kiedy kolejny? Zainteresowałaś mnie,chyba będę twoją stałą czytelniczką ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję (chyba przestanę, to się robi nużące XD)!
UsuńKolejny rozdział 1 maja. Może wcześniej wstawię jakieś opowiadanie, ale nie ręczę.
Okej
XD
OdpowiedzUsuńHmmmm...
OdpowiedzUsuńWystarczy Okej XD.
UsuńOkej :) Przeczytałam i już chcę się zabierać za kolejny, a tu nic. Serio myślałam, że są kolejne rozdziały, ale nic. Trudno, pozostaje mi czekać na następny ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o treść to muszę ci powiedzieć, że piszesz bardzo zrozumiale, lekko się czyta.
Szczerze muszę ci powiedzieć, że omijam fanfiction szerokim łukiem, ale niektóre mają w sobie to "coś" i twoje opowiadanie chyba naprawdę musi to "coś" mieć, ponieważ zostaję. ;)
Życzę ogromnej dawki pomysłów i pozdrawiam!
Mój blog to taki dzidziuś jeszcze jest. Jednak dzidziuś z potencjałem XD.
UsuńPomysłów mam ogrom, gorzej z czasem...
Następny rozdział 1 maja.
Okej
Wpadłam tu przypadkiem, a skoro już wpadłam to przeczytałam rozdział :D
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, co mnie zaskoczyło. Pisałaś testy szóstoklasisty? To ty jesteś bardzo młoda;) A piszesz naprawdę ciekawie i masz fajny styl, więc jestem zaskoczona tak młodym wiekiem. Podoba mi się twój pomysł na opowiadanie, choć widzę, że ma to duży związek z Igrzyskami. Ciekawa jestem jak masz zamiar poprowadzić teraz losy twojej bohaterki, bo rozumiem, że została wybrana po raz kolejny. Przeżyje? Umrze? Czeka ją pewnie wiele przygód! ;)
Rozdział mi się podobał, więc życzę ci bardzo dużo czasu, weny i pomysłów! ;)
Pozdrawiam;*
A w wolnej chwili zapraszam do siebie, gdzie też piszę opowiadani ;) sila-jest-we-mnie.blogspot.com
Nie masz pojęcia (chociaż chyba masz XD) jak takie komentarze potrafią uszczęśliwić!
UsuńDziękuję, że wpadłaś! Wpadaj częściej!
Wiem, że średna wieku blogerów to piętnaście lat, więc jestem trochę (trochę bardzo) młoda, ale nie uważam, bym im w czymkolwiek ustępowała XD. Eee... znaczy się wam.
Przygód ją wiele spotka, możesz mi wierzyć, co do końcówki nie zdradzę... Tak, została znów wybrana, to taki niuansik.
Z pewnością wpadnę do ciebie
Okej
Nie czytałem ani nie oglądałem "Igrzysk", dlatego nie do końca jestem w stanie zrozumieć treść. Dobrze by było gdybyś opisała na wstępie co to są Dystrykty i Głodowe igrzyska, tak by i ci, którzy nie mieli styczności z "Igrzyskami" nigdy wcześniej też mogli przeczytać twoje opowiadanie i wszystko z niego zrozumieć.
OdpowiedzUsuńMyślę, że gadka o niesamowitym szczęściu była ironiczna, i sądzę iż to właśnie fanka spaghetti została wybrana jako reprezentantka płci pięknej.
Cóż, lecę do kolejnego rozdziału i zobaczymy jak to będzie. Styl masz całkiem dobry, lekki i przyjemny.
Pozdrawiam.
Wydaje mi się, że jakoś to opisałam w WOW-ie. Całą fabułę igrzysk z pewnością, a o dystryktach trochę mniej... ale też jest, więc zapraszam do zakładki WOW.
UsuńTak, oczywiście, że to ona została wybrana. Fanka Spagetti-boże, nigdy o niej tak nie myślałam XD. Chyba zacznę ją tak nazywać.
Cieszę się, że podoba ci się mój styl
Okej
Super!!!
OdpowiedzUsuńDzięki!
OdpowiedzUsuńOkej
Znalazłam twój blog przypadkiem. Przeczytałam 1 post i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jeszcze nigdy się z czymś takim nie spotkałam, pierwszy blog gdzie jego główną bohaterką będzie dziecko OMG!
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie historia i podoba mi się twój styl pisania, postaram się jak najszybciej przeczytać kolejne rozdziały.
Spodziewaj się mnie tu jeszcze ;)
Strasznie się cieszę, że ci się spodobało.
UsuńDziecko jak dziecko, raczej młoda nastolatka.
Chociaż... z pewnością jest młodsza.
Będę się spodziewać!
Okej
Wow.
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć... Tak wgl to dzięki za linka, Okej (żeby nie mówić po imieniu) XD
Brak mi słów... Ty masz dar do pisania! Wprawiłaś mnie w stan osłupienia (w dobrym znaczeniu) XD
I nie mam pojęcia co dalej napisać , więc... Ide czytać kolejne rozdziały i spotkamy się na końcu
(^~^)
Nie wiem, co ci odpowiedzieć, poza: dzięki!
UsuńWięc nic innego nie odpowiem.
XD.
Okej
Cieszę się, że w końcu znalazłam ff o igrzyskach, który jest super. Mam nadzieję, że nie zakończysz szybko swojej działalności jak inne blogi, które obserwowałam. Trochę się zraziłam do ff po tym incydencie, ale chyba dzięki tobie znowu zacznę je czytać :D
OdpowiedzUsuńps. zostawiłam też wiadomość s SPAMUSIU xD
Ja też się cieszę XD!
UsuńZ góry mówię - nie skończę dopóki nie poznacie całej historii. Doskonale znam to uczucie, kiedy czytasz jakieś ciekawe opowiadanie, patrzysz, a ostatni post był jakiś rok temu. To przykre.
Więc nie, nie skończę pisać, choć gołym okiem widzę, że tracę czytelników.
Przykre.
Okej