23 maja 2015

Córka Wojny: Spacer z adoratorem

Cześć!
Nie wiem, czy pamiętacie takie krótkie opowiadanie pt.: „Okay? Okay.”, ale wspominałam, że nie wiem, jak to dalej pociągnąć. Kłamałam! Wymyśliłam dalszy ciąg i oto go wam przedstawiam. Mam nadzieję, że się wam spodoba i zapraszam do komentowania i wyrażania swoich opinii na ten temat.

Okej


P.S. Następny rozdział, jak już wspominałam, 1 czerwca!


҉  

Po tym wydarzeniu, które nie było szczególnie dziwne, gdyż przecież codziennie wpada się w ramiona tajemniczego, nieznanego i przystojnego chłopaka, wróciłam do normalności.
Taaa... chciałoby się.
Myślałam o tym przez całą lekcje (na którą się, rzecz jasna, spóźniłam i musiałam siedzieć w pierwszej ławce) i doszłam do wniosku, że jestem kolejną głupią idiotką myślącą tylko o tym, że chłopak ma ładną mordkę i nienaganne maniery. Byłam, rzecz jasna, wściekła na siebie za to, gdyż bycie zagorzałą feministką potępiało takie zachowanie. Kazałam sobie przestać o tym myśleć.
Oczywiście z marnym skutkiem.
Bo im bardziej chcesz przestać pamiętać, tym bardziej narzuca ci się to, i tym bardziej masz ochotę podzielić się przeżyciami z koleżanką, mającą fisia na punkcie chłopaków. A, jak powszechnie wiadomo, jedynym sposobem pozbycia się pokusy jest ulegnięcie jej. Więc gdy tylko zadzwonił dzwonek na przerwę dogoniłam Monicę i z przejęciem zaczęłam jaj opowiadać całą historię.
- Zgadnij, dlaczego się spóźniłam! Wywaliłam się na takie ciacho, a on mnie złapał, spytał się czy wszystko dobrze i miał takie piękne oczy, którymi ciągle się na mnie patrzył, i takie czarne włosy, i taki boski uśmiech...
- Od kiedy wzdychasz tak za chłopakami? Z tego co pamiętam nigdy nie byłaś szczególnie żadnym zainteresowana, raczej potępiałaś takie zachowanie i nie chciałaś mieć z tym nic wspólnego...
Kurczę. Zabrzmiałam jakbym… zresztą nieważne.
- Nie wzdycham za chłopakami. - oburzyłam się. - Po prostu... jak by tobie coś takiego się wydarzyło to byś gadała o tym przez następne pół roku! Chcę tylko wiedzieć, kim on jest, bo nie widziałam go jeszcze. Wiesz może coś o nowym, przystojnym chłopaku w naszej szkole, mniej więcej o 2 lata starszym od nas?
- Z tego co mi wiadomo, żaden nowy nie dołączył do nas od pół roku. Tylko wtedy ten James…
Tak, wiem który. Kujon.
- Ale jesteś pewna? Wiesz, tamtego nigdy wcześniej nie widziałam.
- Jestem pewna. Czyżbyś wątpiła, milordzie?
- Nie, milady.
Dobra, to trochę nienormalne, co? W końcu szkolna plotkra wiedziałaby o tym, że do szkoły przyszedł nowy przystojniak. Chyba, że to ja jestem totalnym bezguściem w stosunku do takich rzeczy. Szczerze? Nie wykluczyłabym tej opcji. Był on pierwszym gościem płci przeciwnej, na którego zwróciłam uwagę, więc do tej pory myślałam, że homoseksualna jestem. Dla mnie spoko. Bylebym tylko znalazła odpowiednią partnerkę.
Zarzuciłam plecak na ramię i ruszyłam w kierunku wyjścia. Naturalne, jako, że lekcje się skończyły, a ja nie miałam zamiaru zostawać na obiad vel papkę przypominającą wymiociny. Kiedy weszłam do holu ujrzałam znajomą grupkę kolegów. Jak głupia zaczęłam szukać czarnej głowy.
Znalazłam.
Tyle, że on też mnie widział.
Szlag.
Miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Czemuż to, spytacie się moi mili? Gapił się we mnie z uśmiechem „boższ, jaka ona świetna”. Nie, żebym nie zdawała sobie wcześniej z tego sprawy, ale było to, leciutko, tak tylko leciutko onieśmielające. Jak ktoś się na ciebie gapi, zdajesz sobie sprawę z podobnych szczegółów jak: mam rozczochrane włosy, pryszcza na brodzie i wyglądam jak burak, jako, że czerwienić się, to ja potrafię najlepiej w klasie.
Opuściłam wzrok, po czym zdałam sobie sprawę, że oznacza to ulegnięcie komuś. A ja w najmniejszym stopniu nie chciałam nikomu ulegać, więc udałam, że to z powodu rozwiązanego buta (znowu!) i schyliłam się, by go zawiązać. Kiedy wstałam i spojrzałam się na niego z powrotem, on nadal nie uznał za stosowne odwrócić wzroku, więc staliśmy i gapiliśmy się na siebie. Wiem, że to strasznie romantyczne, ale na całusy to chyba za wcześnie. Poza tym, wkurzał mnie odkąd go znałam (nie miało to nic wspólnego z tym, że zachowywał się jak dżentelmen vel baran) i nie miałam zamiaru przegrać tego pojedynku. Na szczęście dla mnie jakiś kolega go zagadał, więc musiał się odwrócić (gdyby nie to pewnie bym przegrała. Czy już wspominałam o jego niewiarygodnie niebieskich oczach?).
W ogóle nie zwracając na niego uwagi (czyli zerkając co chwila) ponownie ruszyłam do drzwi. Jak zdążyłam zaobserwować, powiedział coś do kolegi, a tamten go opuścił.
Problem polegał na tym, że czarnowłosy najwyraźniej zaczął zmierzać w moją stronę. Natychmiast odwróciłam głowę, udając, że tego nie widziałam i przyspieszyłam kroku. Przecież mama mówiła (tak naprawdę w przedszkolu się nauczyłam, bo mama nie ma dla mnie za dużo czasu, ale ciii…), żeby nie rozmawiać z obcymi.
Dogonił mnie przy drzwiach. Położył mi rękę na ramieniu, a ja, trochę przestraszona, gwałtownie się odwróciłam. Nie lubiłam jak ktoś naruszał moją przestrzeń osobistą, więc włożyłam całą siłę woli w to, by go nie walnąć. Zamiast tego posłałam mu sarkastyczny uśmiech i mruknęłam:
- Hmmm?
- Możemy pogadać?
Okej. Bezpośredni koleś jest.
- Może najpierw pozwolisz mi wyjść, bo, jakbyś nie zauważył, stoimy w przejściu i tamujemy ruch.
Chłopak się zmieszał.
- Tak, już…
I co? I najnormalniej w świecie złapał mnie za rękę i pociągnął na zewnątrz. Wspomniałam już, że ostatni raz trzymałam chłopaka za rękę w przedszkolu podczas przechodzenia do sali jadalnej? Nie? Więc wspominam.
Kiedy stanęliśmy gdzieś z boku on stanął naprzeciwko mnie i zaczął mówić:
- Dziś, kiedy na mnie wpadłaś…
- Mam nadzieję, że to się nie powtórzy… - mruknęłam niegrzecznie.
- Ja też. Ale co byś powiedziała na to, że coś ci wypadło z kieszeni i zaciągnąłem cię tu tylko po to, by ci to oddać?
- Powiedziałabym, żebyś to oddał i znikał mi z oczu.
- Co ja ci zrobiłem, że się tak wrogo na mnie nastawiłaś?
- Pociągnąłeś mnie za rękę, geniuszu. Więcej głupich pytań?
Na chwilę go zatkało. Z pewnością był przyzwyczajony do milszego traktowania przez dziewczyny. Z taką buźką. No przepraszam, nie mam zamiaru się przed nim płaszczyć. Choć, muszę przyznać z bólem serca, podoba mi się on.
-… Okay, wracając do sprawy… jak się nazywasz?
- Stephen. - odparłam bez wahania. Wiedziałam, co za chwilę nastąpi. Ale to chłopięce imię, bla, bla, bla, powinnaś mieć dziewczęce, bla, bla, bla.
- Ładnie… Ja jestem George.
Ironia? Też tak myślę. Tamten chłopak w przedszkolu też nazywał się George. Bosko. Na szczęście tamten był blondynem i miał odstające uszy.
- … Okay, wracając do sprawy. - przedrzeźniam go. - może mi powiesz, po co mnie tu zaciągnąłeś?
- Chciałbym się z tobą spotkać. Co powiesz na Park? O trzeciej?
- Trzecia jest teraz, geniuszu.
- Widzisz, co za ironia? Czyli już się spóźniliśmy! Kurczę.
Zaczęłam się śmiać.
- Ty serio myślisz, że z tobą pójdę?
- Tak. - odparł bez wahania. Boższ, mam go dość.
- Mylisz się. - i odwróciłam się do niego plecami, zmierzając do furtki w płocie.
Myślałam, że go spławiłam. Najwyraźniej myślenie nie jest moją najmocniejszą stroną. Bowiem zaraz mnie dogonił i spytał:
- Mogę cię odprowadzić.
Coś za bardzo mu na mnie zależało. Podejrzane… lubię podejrzane sprawy.
- Nie.
- Ale nie masz nic przeciwko temu, bym sobie szedł obok?
- Mam.
- Żyjemy w wolnym kraju. Nie zabronisz mi.
- Jak już zostanę prezydentem, zmienię to.
- Chciałbym to zobaczyć.
I zaczął po prostu za mną iść. Było to bardzo, ale to bardzo wkurzające. Nie mam nic przeciwko adoratorom, naprawdę. Zdaję sobie sprawę ze swej atrakcyjności, ale jako 12-latka jeszcze się nie przyzwyczaiłam do przystojnych facetów gapiących się na mnie jak sroka w kość.
Uznałam, że cisza panująca między nami jest więcej niż krępująca. Tym bardziej chciałam się czegoś dowiedzieć, więc niechętnie zaczęłam rozmowę:
- Dobra, co mi wypadło z kieszeni?
- A ja mówiłem, że coś ci wypadło?
- Rzuciłeś aluzję, że się tak stało.
- Nie. Powiedziałem tylko: „Ale co byś powiedziała na to, że coś ci wypadło z kieszeni i zaciągnąłem cię tu tylko po to, by ci to oddać”…
- To się nazywa aluzja…
- … Co nie oznacza, że ci coś wypadło, rzecz jasna. Chciałem mieć pretekst.
Wywróciłam oczami.
- Do czego?
- By się z tobą podroczyć, rzecz jasna.
Długa chwila ciszy, podczas której się we mnie zagotowało.
- Jesteś nowy w szkole.
Chłopak chwilę za długo siedział cicho.
- Nie. Chodzę tu od roku.
- To jakim prawem cię jeszcze nie widziałam?
- Najwyraźniej nie szukałaś.
Uznałam, że nie będę ciągnąć dłużej tej rozmowy. Po prostu trzeba go ignorować, to się odczepi. Tak, to na pewno pomoże..
Więc szłam udając, że go nie ma. Wyciągnęłam MP3 i oddałam się słuchaniu muzyki. Filmowej, bo wycie jakiegoś faceta czy kobiety o tym, jak to kogoś kochają doprowadza mnie do białej gorączki.
Do domu zostały mi tylko dwie przecznice.
Po trwającej w nieskończoność wędrówce wreszcie dotarłam do domu. Albo raczej willi.
Moja mama była bardzo bogata, jako, że kiedyś była Top Modelką. Teraz pracowała w jakimś popularnym magazynie, jako reporterka. Przeprowadzała wywiady z gwiazdami i zawsze była poza domem. Bardzo rzadko ją widywałam. A ojca nie znałam. Podobno był „mega przystojny, miły, boski i zabawny”. Tak go zwykle opisywała mama. Albo raczej, tak go opisała ten jeden raz, gdy ją o to spytałam.
Dom był duży, biały i ozdobiony kolumnami. Mini wersja białego domu. Stał w bocznej uliczce, więc nie panował tu duży ruch, co mi odpowiadało. Teraz byłam tu tylko ja i George.
- Łał, to twój dom?
- Nie, wiesz co, po prostu zachciało mi się włamać. - powiedziałam wyjmując klucze do furtki. Wcześniej wyłączyłam jeszcze alarm. Taaak wiem, dużo zabezpieczeń.
Usłyszałam za sobą ruch. Momentalnie się odwróciłam. Ostatnie, co widziałam to George, rzucający się na mnie i próbujący wepchnąć mi szmatkę do buzi i czarny samochód wjeżdżający na ulicę. Potem… nie było nic.

14 komentarzy:

  1. Słońce super :D Jestem oczarowana :D :*
    Wybacz, że takie krótkie ale idę myć włosy bo jutro idę na komunię.\
    Pozdrawiam
    PaKi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podoba.
      I znów muszę wybaczać. Ach, ciężki los mój.
      Okej
      P.s. Komunia siostry, czy kogoś innego?

      Usuń
    2. CUDOWNIE!!! Jejku jak mi się to podoba. Przy ich rozmowie trochę się śmiałam. Ale potem się strasznie zdziwiłam on ją porwał? Ale chyba nie dlatego, że nie chciała iść z nim do parku xd Strasznie mnie zaciekawiłaś. Ciekawe gdzie i po co ją porwał. Wydawał mi się taki miły i go polubiłam, ale teraz jak ją gdzieś zabrał/porwał(?) to już niewiem. Będziesz to jeszcze kontynuowała? Nie mogę się doczekać kontynuacji i 1 czerwca :D

      p.s. wstąpisz do mnie? Już 4 rozdział.
      http://37igrzyskasmierci.blox.pl
      Pozdrawiam i życzę dużo weny

      Usuń
    3. Tak, kontynuacja będzie. Pewnie pomiędzy 1 a 15 Czerwca. Po prostu już wymyśliłam dalej tę historię i aż trudno mi by było nie pokazać wam tego. Mogę podpowiedzieć, że to też jest Fan Fiction. I to już jest duża podpowiedź XD.
      Tak, już do ciebie wstampiam (?), ale pozwól, że nie skomentuje, bo to trochę trudne.
      Okej

      Usuń
  2. Czytam i nie wierzę. Niesamowity zwrot akcji! Ja to sobie siedzę, myślę, że fajnie, poznała go przypadkowo, chłopak się zauroczył (ona w sumie też), miła pogawędka i nagle BUM! Szczerze to na początku myślałam, że będzie to opowiadanie jak każde inne, gdzie główna bohaterka poznaje chłopaka na ulicy, zakochują się w sobie i żyją długo i szczęśliwie bla, bla, bla. Ale się nie zawiodłam i dlatego czekam z niecierpliwością na kontynuację!
    Pozdrawia i weny życzę! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytając twój komentarz, chciało mi się śmiać. Co rzeczywiście zrobiłam.
      Mogę ci powiedzieć, że ja nie znam zwrotu "I żyli długo i szczęśliwie". Żyć mogą, do tego nic nie mam. Ale nie będą się kochać do końca życia, bo nie jestem Okej. Cieszę się, że cię nie zawiodłam.
      Okej

      Usuń
  3. Twoje opowiadania, w porównaniu z moimi są boskie (ale oczywiście bierzmy pod uwagę, że Ty tu jesteś dłużej). Chciała bym mieć takie pomysły jak Ty. Opowiadanie pełne zwrotów akcji, dreszczuku emocji, a także trochę wydarzeń z realnego życia. Przesyłam Esie, kotku! Ami ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez mój brak skromności nie zaprzeczę XD. (Tak naprawdę długość bycia na bloggerze nie decyduje o jakości opowiadań, ale myśl jak chcesz XD).
      Dziękuję, dziękuję, dziękuje za pochwały, bo one naprawdę dużo mi dają!
      Okej

      Usuń
  4. Nie wiem co się stało z moim komentarzem, byłam święcie przekonana, że wczoraj zamieściłam opinię! XD No nic, jestem uparta więc wiedz, że mogę pisać to samo nawet 100 razy! :D
    Świetnie kochana, coś zupełnie odmiennego od Igrzysk, ale również BARDZO mi się podobało! :)) ^^ Oby tak dalej! Cieszę się, że zamierzasz to kontynuować! :D *.*
    Czekam na ciąg dalszy! :** :))
    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czeeeść...
      Wiem, że zamieściłaś opinię... ale jak komuś zimno... to ręce drżą... a jak ręce drżą... to można nie wcelować... i można tak przez przypadek, zupełnie przez przypadek... skasować komentarz.
      Sorka.
      Ale dziękuję ci, że jesteś taka zawzięta! Naprawdę miód na moje serce, mi już by się nie chciało XD. Też się cieszę, że postanowiłam to kontynuować. Mogę zdradzić, że będzie miało ok. 7 części.
      Miłego
      Okej

      Usuń
  5. Nie będę czytał tego co jest pomiędzy rozdziałami (bo nie przepadam za krótkimi opowiadaniami). Proszę więc byś powiadomiła mnie gdy zaktualizujesz blog, o kolejny rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okej. Mogę ci powiedzieć, że rozdziały będą każdego 1. i 16/15 miesiąca, jak pisałam w WOW-ie (Jakbyś przeczytał byś wiedział). Pozostałe rzeczy możesz ignorować.

      Usuń
  6. Jedno słowo:
    WOW!!!
    Zwykle nie czytam takich rzeczy. Miłość? Chłopacy? Ups, nie znoszę chłopaków, ale się zakochałam, ach, ach co teraz?-nie czytam takich bzdetów. Jednak postanowiłam to przeczytać, bo tak... Hm, nie chcę wyjść na bardziej chamską niż jestem w rzeczywistości, ale nadal nie jestem w pełni przekonana co do świetności opowiadania. Fakt, piszesz, twój styl jest ciekawy i naprawdę mi się podoba, to talent. Ale fabuła? Nie wiem. Choć element z porwaniem mnie rozbawił... to jest, zmartwił i zaniepokoił losem głównej bohaterki. Tak, wiem. Ale to jest moje zdanie i tyle. Jeśli pojawi się następny rozdział- przeczytam. Nie tylko dla zabicia czasu, ale i z ciekawości. Cechuje mnie również szczerość, nie raz do bólu.
    Spoko. Wiem, że ludzie nie lubią szczerych osób.
    Pozdrawiam.
    PS: Będziesz na zmianę pisać to o "córce wojny" czy też robić przerwy o Igrzyskach?
    PS2: (tak, nie wiem czy się daje "PPS" czy PSS"): Mam nowy rozdział o herosach. Mam nadzieję, że jest OK... Zajrzyj, to moja jedyna prośba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie lubię takich opowiadań, gdzie jest tylko och, ach jaką on ma śliczną mordkę. Doskonale cię rozumiem, denerwuje mnie to.
      Talent? Raczej umiejętności, które z czasem mogą się przerodzić w coś mocniejszego.
      Mogę cię zapewnić, że fabuła będzie te dwa pierwsze były raczej takie na rozgrzewkę. dodatkowo temat może ci być znany... jak wiesz, jest to Fan Fiction XD.
      Okej, już lecę do ciebie.
      Okej

      Usuń