16 maja 2015

Rozdział 3. Inna

Wielmożni Strażnicy Pokoju w którym ostatni raz widziałam rodziców, ale też i tego niematerialnego, który rzekomo panuje w Panem, zaprowadzili mnie do pociągu. Nie na stację, do pociągu. Stali tak ciasno wokół mnie, że nie widziałam nic, dopóki nie znalazłam się w bogato wystrojonym wnętrzu. Stał tam stół, kanapa, coś, co chyba było najnowocześniejszym telewizorem i wiele innych rzeczy, które można znaleźć w salonie, wszystko ozdobione nadmiernie. Mogłam naliczyć milion różnych bibelotów, bukiecików kwiatów i innych figurek, czy wazonów.
W pokoju byłam sama, bo na razie nikt inny się nie zjawił. Stałam nieruchomo po środku, obserwując cały wagon, kiedy usłyszałam rozsuwane drzwi. Spojrzałam się w tamtą stronę.
Zobaczyłam kobietę. Miała czarne, upięte w wysokiego koka włosy i skośne oczy. Niosła białe ręczniki. Kiedy zobaczyła mnie, wyglądała jakby chciała się gdzieś schować. Zatrzymałam ją skinieniem ręki, a ona powoli podeszła do mnie. Spojrzałam się na nią pytająco i uniosłam brew. Dziewczyna patrzyła się na mnie ze strachem. Nic nie mówiła. Chwilę mierzyłyśmy się wzrokiem…
I wtedy drzwi do wagonu otworzyły się i w asyście Strażników Pokoju wszedł Vin. Był oszołomiony i z zdezorientowaniem przyglądał się wszystkiemu. Zauważył, że ja też już tam się znalazłam, więc podszedł. Dziewczyna w mgnieniu oka zniknęła w najbliższym pokoju.
Chłopak wyglądał na zdruzgotanego. Jednak bogate pomieszczenie zrobiło na nim gigantyczne wrażenie. Powiedział, najwyraźniej zwracając się do mnie.
- Niesamowite, prawda? - popatrzyłam na niego pytająco, bo niekoniecznie rozumiałam, co jest takie niesamowite. - Wiesz, mieszkałaś w willi dziadka, więc nie dziwię się, że cię to nie rusza, ale wiesz ja… no… tego… jestem biedny. W jednym pokoju mieszkałem z piątką rodzeństwa. Ale nie zrozumiesz… jesteś jedynaczką. - ostatnie powiedział bardzo uszczypliwie, więc się oburzyłam. Co jest złego w byciu jedynaczką, ja się pytam? Spojrzałam na niego wyćwiczonym wzrokiem brzmiącym „ No, co jest w tym złego, łepku?”.
- Łał, już wiem co to znaczy moc spojrzenia. Znaczy się wcześniej wiedziałem, lecz teraz wiem jeszcze bardziej, bo mi pokazałaś, ale…- urwał, nie chcąc się bardziej zaplątać. - Kobieto, gdzie ty się tego nauczyłaś? - zmienił temat, a ja posłałam mu spojrzenie jasno pytające „czego?”. Nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo do przedziału weszła Mera w blasku chwały, będąca naszą koordynatorką mającą pilnować, byśmy się nigdy nigdzie nie spóźnili.
- Dzień dobry trybuci! Ach, jakie wy macie szczęście. Być trybutem to zaszczyt! - posłałam jej kpiące spojrzenie. - Co się tak patrzysz, dziewczynko? Czyżby makijaż mi się rozmazał? - przewróciłam oczami. Naprawdę denerwował mnie jej akcent. - Jestem Mera, drodzy trybuci. Jak brzmią wasze imiona?
- Ja jestem Vin, zresztą powinna pani wiedzieć, sama mnie pani wybrała do tego piekła. Ale jeżeli to dla pani zaszczyt z wielką chęcią ustąpię pani miejsca.- powiedział jadowicie, jakby całą swoją złość chciał wyżyć na tej biednej kobiecie, która tylko wybrała nas do igrzysk, na których bez problemu zginiemy, zmasakrowani przez kogoś innego, po przejściu wielu tortur. Nie, to woogóóólee nie jest sarkazm, co to za pomysł?
- A ty, jak się nazywasz cukiereczku? - ciągnęła kobieta. Nie odpowiedziałam. Dlaczego? Nigdy nie odpowiadałam na pytania.
- Proszę pani, ona jest niemową. - uświadomił jej Vin.
„Tak, jestem niemową! Zadowoleni?” Chciałam krzyknąć, ale ze względu właśnie na owe utrudnienie musiałam zachować tę informację dla siebie. Zamiast tego tupnęłam w czerwony dywan i wzniosłam oczy ku sufitowi, jakby to było oczywiste. No, a Mera zachowała się bardzo wkurzająco.
W gwoli ścisłości, istnieją trzy rodzaje ludzi. Kiedy się dowiedzą, że ktoś w ich otoczeniu jest niemową, a dzielę ich na podstawie własnych obserwacji. Pierwsi zaczynają się zachowywać tak, jakby bycie niemową oznaczało również niesłyszenie. Drudzy, jakby to sprawiało, że jest się chorym psychicznie, czego nienawidziłam z całego serca. Ostatni są najlepsi, ponieważ nie zwracają na to większej uwagi i rozmawiają ze mną oczekując jedynie kiwnięcia głową, jeśli zrozumiałam. Vin był ostatnim, a Mera, niestety, drugim. Podeszła do mnie i zaczęła mnie gładzić po głowie mówiąc:
-Biedne dziecko, coś się stalo? Ci ktoś źrobil coś zlego malej dziewczyneczce?
Posłałam jej mordercze spojrzenie, a gdyby wzrok umiał zabijać w jej miejscu byłaby teraz kupka popiołu. Vin okazał się całkiem dobrym tłumaczem, uznałam, że go polubię, ponieważ spokojnie oznajmił fioletowo-żółtej pani co myślę.
- Sądząc po tym, jak się na panią patrzy, odsunąłbym się na pani miejscu troszkę od niej. Powinna również pani wiedzieć jak ma na imię, prawda, Eweo?- kiwnęłam głową, będąc mu bardzo wdzięczna, za odsunięcie ode mnie tej kapitoliańskiej pańci, która jednak nadal patrzyła się na mnie z troską. Jeżeli wszyscy w Kapitolu tacy są, to chyba umrę w mniej niż tydzień. Uznałam, że warto mieć przyjaciela przez ostatnie dni. Czyli Vina, rzecz oczywista.
Drzwi ponownie się otworzyły i do przedziału weszła kobieta, cała ubrana na czarno, w powiewające szaty, co nadawało jej wygląd czarownicy. Haczykowaty nos dopełniał widoku. Mimo tego dziwacznego wyglądu była naprawdę ładna. Widywałam ją czasami w Wiosce Zwycięzców i na każdych dożynkach.
Nasza mentorka usiadła w fotelu. Patrząc się za okno, najwyraźniej nie próbowała nawiązać z kimś rozmowy. Coś z przeszłości odbiło się na jej osobowości, a ja byłam prawie pewna, że były to Igrzyska. Kobieta przeniosła wzrok na mnie, a nasze oczy się spotkały. Miała niezwykle czarne, niczym głębokie tunele. Przerażające. Tajemnicze. Piękne.
Powoli usiadłam na podłodze i zapatrzyłam się w okno, za którym przelatywały zielone drzewa siódemki, odbijające światło letniego słońca, a ja wiedziałam, że już nigdy ich nie zobaczę.

҉ 


Mnie się rozdział podoba, jak wszystko mego autorstwa (mówiłam, że nie jestem skromna!). Wiem, że krótki, ale uznałam, że nie będę go ciągnąć na siłę. Bo i po co? Tyko by wszyscy zaczęli ziewać, a trybutów przedstawię dopiero w następnym.
Dedykacja dla Mrs. Pirate, która ma dziś urodziny! Życzę ci wszystkiego naj i przepraszam, że nie umiem pisać oryginalnych życzeń. Spełnienia marzeń!
Następny rozdział ukaże się 1 czerwca (wszyscy wiemy jaki to dzień). Wcześniej mogę wstawić jakieś opko, tylko, że najpierw muszę je napisać XD.
Okej


P.S. Zapisy na zabicie mnie pod rozdziałem!

12 komentarzy:

  1. Huh pierwsza, jak przeczytam to wrócę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czuję się tak głupio, że zapomniała wrócić. Wybaczysz mi?
      Rozdział mi się podoba, ma w sobie to cuś, szkoda ciutke, że taki krótki no ale prawo autora :D
      Pozdrawiam
      PaKi
      Ps. jeśli chcesz mnie udusić to napisz na hangouts bo chyba podjełam krzywdzącą decyzje

      Usuń
    2. Tak, wybaczam. Ale naprawdę wbrew sobie XD.
      Rozdział był krótki, wiem. Nie musicie mi tego za każdym razem uświadamiać!
      Okej

      Usuń
  2. Witaj! :)
    Jak sobie dobrze przypominam, to chyba pierwsze opowiadanie o tematyce Igrzysk, na jakie natrafiam... No cóż, bardzo cieszę się z tego, bo to jest świetne! :) Nie musisz być skromna, należy mieć świadomość swojego talentu! :) Mogę Cię jedynie udusić za to, że rozdział był tak krótki, dwójkę czytało się zdecydowanie dłużej! :D ^^ Pozostawiłaś mnie nienasyconą, dlaczego muszę czekać do pierwszego?!? :( :D
    Vina tak jak i Mere, chyba nie polubię... Ten pierwszy jest kolejnym, któremu coś nie pasuje w jedynakach. Kiedyś mój polonista stwierdził, że jako jedynaczka jestem specyficzna (po jego tonie wywnioskowałam, iż to przemawia na mój minus) WTF?!? Jedynacy rządzą! :D
    Nasza bohaterka niemową, haha, choć w sumie na jej miejscu sama bym się tak chętnie zachowała! :D
    Nie mogę się już doczekać początku igrzysk, nakręciłaś mnie solidnie! :)
    Życzę Ci ooogromnych zasobów weny! Czekam również na czwórkę! :)
    Pozdrawiam! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że rozdział krótki, też myślę, że za. Jednak wiesz, nie chciałam ciągnąć na siłę XD...
      Nie będę ubolewać nad tym, że nie lubisz Vina, ja sama mam do niego mieszane uczucia. A ja znam całą treść XD. Na Merze mi nie zależy. Jest... jaka jest XD.
      Rozumiem, że do pierwszego to strasznie długo, ja też tak uważam. Chciałam wprowadzić jakiś plan dodawania postów, a, jak na razie, dobrze mi to idzie XD. Na początku miało być co miesiąc O.O. Jednak pewnie wsadzę opko, więc nie musisz się tak martwić.
      Dziękuję za miły komentarz!
      Okej

      Usuń
    2. Plan to podstawa! :) ważne, że dodajesz w ustalonym terminie, a nie obiecujesz a potem olewasz! :)

      Usuń
  3. Wow...
    zapowiada się to naprawdę ciekawie. Dobrze, że podjęłaś się dość trudnego i rzadko wybieranego tematu: główna bohaterka jako niemowa! Ekstra! Nareszcie jakaś odmiana! Mi się to, w każdym razie podoba. Mera mnie wkurza, Vin jest mi obojętny, Ewea OK... Czekam na następny rozdział ze szczerą niecierpliwością. Jestem ciekawa innych trybutów...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że podoba ci się "niecodzienność" Ewey XD. Po prostu... tak będzie ciekawiej XD.
      Chyba wszyscy zaraz założą klub niesympatii do Mery XD.
      Dziękuję za komentarz, nawet nie wiesz, ile mi to daje chęci!
      Okej

      Usuń
  4. PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM!!! Najmocniej przepraszam, że dopiero teraz komentuję, na dwa dni odcięłam się od świata... :D
    A teraz: DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ DZIĘKUJĘ!!! Kochana, jak mam Ci dziękować za tak wspaniałą niespodziankę?! Życzenia są wspaniałe, jesteś najlepsza!!! :)) ♥ ♥ ♥
    A co do treści... Rozdział faktycznie króciutki, ale za to konkretny! Dobrze, że Vin wyczuł co Ewea chciała powiedzieć, nie byłoby fajnie gdyby Mera zmusiła ją do mówienia... Jeju, ale nakręciłaś mnie na te igrzyska!!! :D Niech się wreszcie zaczną! :)) ^^
    Co mogę więcej rzec? Twoje opisy wciąż zwalają z nóg, ślę Ci za nie bardzo niski ukłon! :)) *.*
    Pozdrawiam najmocniej jak się da, życzę mnóstwa weny i czekam niecierpliwie na cd!!! :)) :*** ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za takie komentarze dostaje się dedykację! Cieszę się, że życzenia się podobały, choć, jak wspomniałam, oryginalne nie były.
      Ja na 5 dni się odciełam od świata, bo mój telefon potrafi tylko dzwonić (5-letnie Nokie rządzą). Ale już żyję.
      Mera zmuszająca Eweę do mówienia? Chciałabym to zobaczyć.
      Strasznie się cieszę, że opisy ci się podobają! (Chyba. Bo zwalają z nóg boskością, czy tym drugim?XD).
      Uwielbiam twoje komentarze!
      Okej

      Usuń
  5. W miarę, ale poprzedni podobał mi się bardziej. Jestem niezwykle zaskoczony, bo nie sądziłem, że główna bohaterka będzie niemową. Lubię tego chłopaczka, co okazał się być doskonałym tłumaczem - to ten rudy, prawda?
    Póki co trudno powiedzieć coś więcej, bo na razie nic się nie dzieje. Główna bohaterka ciągle błądzi w myślach i rozmyśla o tym samym - nie dziwię jej się, ale osobiście czekam na jakąś akcję.
    Pozdrawiam i życzę weny, oraz czasu i przede wszystkim cierpliwości do czytelników, oraz jeszcze dużo wytrwałości by opowiadanie nie umarło w połowie - skoro już zacząłem je czytać, to ja chcę poznać zakończenie, więc choćby dla mnie je dokończ (na pewno znajdzie się też kilkoro innych myślących tak jak ja).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłeś, że jest niemową i właśnie to jest najlepsze! Że się nie spodziewałeś! Ona od początku miała być niemową, tak naprawdę wszystko zaczęło się od "a co by było gdzyby trybut był niemową?". Tacy ludzie też istnieją i trzeba się z tym liczyć.
      Ja co do Vina mam mieszane uczucia, ale ja znam już całą fabułę, więc mam więcej do powiedzenia.
      Rozmyśla o tym samym. Prawda. Rozmyślać będzie jeszcze dużo. Ale taka jest.
      Przyjęłam prezenty i mam nadzieję, że się sprawdzą.
      Okej

      Usuń