20 marca 2016

This is the end....

Odpowiednia piosenka do słuchania podczas czytania tego tekstu -> klik!

W pewnym domu, w pokoju od ulicy, usiadła przy biurku dziewczyna.
Powoli wyjęła laptopa i włączyła go, myślami będąc zupełnie gdzie indziej.
To już koniec.
Otworzyła edytor tekstu i spojrzała na białą kartkę.
Nie miała pojęcia co napisać.
Komu dziękować.
Jak zakończyć jej roczne dzieło.
Bo dokładnie rok temu siedziała przy tym samym biurku. I zaczęła to, co teraz próbuje skończyć.
Kotłuje się w niej wiele emocji.
Trochę smutku.
Trochę radości.
Trochę wszystkiego.
Jak napisać to, co myśli?
Odgarnia z twarzy przydługie włosy, po czym chowa twarz w zimne dłonie, próbując dodać sobie otuchy.
„To przecież tylko durne opowiadanie!” – krzyczy mózg. „Masz jeszcze drugie, wystarczy, że napiszesz, iż tam mogą cię jeszcze znaleźć!”.
Serce próbuje mu wytłumaczyć, że pierwszego tekstu nie da się ot tak zakończyć.
Że wysiłku, jaki się włożyło w jego powstanie, nigdy się nie zapomni.
Dziewczyna rozprostowuje palce i zaczyna pisać…


Cóż.
Wszystko zaczęło się od moich pytań, zaczynających się na „A co jeśli…?”. Potem w mojej głowie powstała sylwetka małej, zielonookiej istotki. Następnie… klawiatura i palce, stykające się najpierw w wolnym, potem w szybkim tempie. I w mojej głowie powstał świat.
Od początku wiedziałam, że Ewea zginie. To był jedyny stały punkt moich rozmyślań. Ale ta historia mogła się potoczyć zupełnie inaczej. Mimo to mam nadzieję, że taki koniec was usatysfakcjonował.
Wiem, że ten blog nie jest idealny. Te teksty nie są dobre i ja sama to widzę. Nie miał być dobry. Miał być taki, jaki jest.
Wszystko co tu się znajduje traktowałam z początku jak ćwiczenie do bycia najlepszą autorką świata. Sami widzicie, jak wiele mi jeszcze brakuje. Ale jestem jeszcze strasznym berbeciem, jak by stwierdziło większość z was, więc mam czas. Albo nie – czasu zwykle nie mam, ale pomysłów w brud i może kiedyś ujrzycie na empikowej wystawie książkę młodej, początkującej autorki z wyjątkowo niezrozumiałą okładką…
Nieważne.
I tak w końcu okazało się, że strasznie się przywiązałam do tej opowieści i piszę ją tylko dla przyjemności.
A teraz czas na podziękowania!
(Pozwólcie, że napiszę od myślników, by się nie pogubić w tym wszystkim.)
- Zacznijmy od PaKi. Pierwszej osoby, która skomentowała to opowiadanie. I mimo, że później porzuciła to opowiadanie, to teraz wróciła i jestem pewna, że prędzej czy później to przeczyta :D. Dziękuję za twojego bloga, bo był dla mnie inspiracją. Co z tego, ze teraz jest zawieszony? Byłaś moją mentorką, nie wiem, czy pamiętasz. Dziękuję!
- Drugą osobą jest Laciata. Co do ciebie – wątpię, byś to czytała. Ale to nieważne. Twój blog zawsze pozostanie pierwszym, jaki przeczytałam, a ty zawsze pozostaniesz osobą, która mnie namówiła do założenia tego czegoś.
- Kolejna jest Mrs. Pirate. Dzięki za wszystko, a przede wszystkim za komentarze, które pomogły mi w byciu lepszą pisarką!
- Dziękuję Łowczyni Artemidy, za rozmowy na twoim blogu i tenże cudowny blog. Polubiłam cię i żałuję, że znikłaś… daj znać, jakbyś nadal żyła.
- Dziękuję Dor Ce, za… sama nie wiem za co. Za podnoszące na duchu komentarze? Tak. To chyba to…
- Joannie Stańczyk, za komentarze. Za fakt, że gdy byłam pewna, że straciłam wszystkich czytelników, ty się pojawiałaś i motywowałaś mnie do działania.
- Niezgodnemu Kosogłosowi, który przewinął się przez parę postów i zniknął, ale jednak był, a czytelnicy zawsze pomagają sercom biednych autorek…
- Momori Rino, za… kurde, znowu dziękuję za komentarze, ale to przecież właśnie to! I za twojego bloga, na którego nadal od czasu do czasu wchodzę, by sprawdzić, czy nie wróciłaś…
- Lapidarnej (ha! Zapamiętałam, jak się odmienia!) za wszystko. Bo jak tu inaczej napisać banan na moich ustach po każdym komentarzu? No i te dyskusje na temat fabuły. Wiem, że nie wszystko było przemyślane….
- Adze (piszącej zawsze z anonimowego konta)! Cieszę się, że tu weszłaś. Fielga Trujdza łączy ludzi. Dziwi mnie to, że mnie nie porzuciłaś nadal… bo w porównaniu do tamtego bloga to mój jest taki raczej słaby. Ale zakończenie ci się spodobało, mam nadzieje :3. Od początku chciałaś, by Ewea zakończyła życie. No, ale mega ci dziękuję za wyczerpujące komentarze i za dawanie mi weny. I za… wszystko (definicja wyżej). Po prostu strasznie ci dziękuję!
- RosalieIris, która komentuje nadal. Dziękuję za… wszystko (:D). I za to twoje nieogarnięcie czasami…
- Poza tym jeszcze Moim Zdaniem, która też jest i jestem pewna, ze to czyta. Dziękuję kochana!
- Wszystkim moim 14 obserwatorom: Alicji Bilińskiej (Ala, dopiero się zorientowałam, że to obserwujesz XD), Gab rielli, Daughter of Hades, kotołaczce02, Kim Chcesz, Syl wii, Caireann Devin, Kamili Lipskiej (o boże, ty też?), Bad Angel i wszystkim tym, których wymieniłam powyżej!
- Calliste dziękuję za przepiękny szablon
- Pragnę podziękować również wszystkim znajomym, o których wiem, że to przeczytali, ale nie raczyli skomentować, jak również tym, którzy skomentowali XD. Kocham was.
- I wszystkim, którzy kiedykolwiek skomentowali (łącznie 353 komentarze!), ale ich pominęłam przez przypadek, jak również tym, co nigdy nie skomentowali, ale dzięki nim osiągnęłam (jak na razie) prawie 12 500 wyświetleń! Jestem z was dumna i dziękuję!
Jak kiedyś napiszę książkę, to poinformuję was tutaj i wówczas poznacie moją tożsamość. Na razie pozostanie Anonimowa XD.
Poza tym możecie mnie również spotkać na moim drugim blogu – Wielkiej Czwórce Przyjaciół Hogwartu. Tematyka harro-potterowska, Nowe pokolenie. Wszystkich fanów tej książki serdecznie zapraszam, bo może wam się spodobać. Jest pisane w dość zabawnym klimacie – odrodzenie Huncwotów, że tak powiem XD.



Dziewczyna ponownie chowa ręce w dłonie i powoli wciska „Opublikuj”.
Bo kiedyś musiała to zrobić.




12 komentarzy:

  1. :o
    O cholera. Wiem, że od dawna nie komentowałam i przepraszam, ale nie miałam w ogóle głowy do czytania. Ani blogów, ani książek. Tylko że... liczyłam że szybko nadrobię i wrócę do poprzedniego stanu komentowania na bieżąco... A TU TAKIE COŚ! :o :o :O koniec? ;_; Ale chyba będziesz jeszcze coś pisała, na innym blogu na przykład? Obiecuję poprawę xd Będę komentowała na bieżąco!
    PROOOOOSZĘĘĘĘĘĘĘĘĘ!
    Lapidarna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i dziękuję za uwzględnienie w podziękowaniach, choć napisałam może jedynie kilka komentarzy :)

      Usuń
    2. Jest drugi blog XD. Możesz nadrobić XD. Link w poście...
      Cieszę się, że wróciłaś.

      Usuń
    3. Weszłam, ale pisze, że blog o podanym adresie nie istnieje :(

      Usuń
    4. Mój, już poprawiony, błąd.Teraz powinno być ok.

      Usuń
  2. To moje nieogarnięcie... Po prostu dzięki temu jestem wyjątkowym lujcem 😁
    Dzięki za uwzględnienie w podziękowaniach (to źle brzmi)...
    Pozdrawiam serdecznie RosalieIris

    OdpowiedzUsuń
  3. PS Piszę z anonimowego, bo nie mam konta Google+.
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie,rozumiem XD. Mi to nie przeszkadzało.
      okej

      Usuń
  4. Przed PSem był jeszcze cały komentarz, ale gdzieś go wcięło... no trudno, piszę jeszcze raz.
    Przepraszam, że tak długo mnie nie było, ale konkursy, problemu z internetem i przygotowania do koncertu trochę nie sprzyjają bieżącemu czytaniu i komentowaniu.
    Oczywiście już wszystko nadrobiłam na obu blogach.
    Dobrze, że Ew umarła. To byłoby nierealne, gdyby zwyciężyła.
    A propos realności, to wciąż mam mieszane uczucia co do magii w tym opku. Ostatni rozdział mnie rozczarował. Ale za to epilog był cudny i dzięki niemu ta cała moc wydaje się być na miejscu.
    Szkoda, że to już koniec... postaram się komentować na drugim blogu. Zwłaszcza, że jestem Krukonką, a widzę, że coś nie mamy punków.
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak miło mi się zrobiło kiedy przeczytałam ten tekst! Szkoda że to koniec tej historii, ale każda ma jakiś. Teraz przerzuca się Wielką Czwórkę, spodziewaj się mnie :-D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pozwól, że teraz ja opowiem Ci pewną historię, okay?
    Około wpół do północy, dziewczyna wyglądająca dosłownie jak ze stajennego buszu, wróciła do laptopa ciągle odtwarzającego "How You Remind Me" po długiej rozmowie z jej rodzicielką. Bo w końcu wszystko byleby nie pisać, prawda?
    Usiadła, popatrzyła niewidzącym wzrokiem na ostatnie słowa jakie napisała wczoraj, powysyłała snapy do parabati
    i uznała, że poczyta komentarze pod swoim staaarym epilogiem, o którym pewnie już nikt nie pamięta.
    I tak czyta czyta i zajechała na samą górę. W między czasie jeszcze przestraszyła się muchy latającej po pokoju, ale to norma (nie ważnie, że w stajni są ich setki - ta w domu jest straszna). Dotarła do trzeciego komentarza od góry
    i pomyślała
    "Ciekawe czy Rolga skończyła to ff o Igrzyskach, którego za cholere nie chciało mi się czyta? I czy w ogóle żyje"?
    Więc weszła w profil, obecnie o nazwie "Okej" i znalazła nowe blogi
    Ale tylko dwa i żaden nie był "Mowa jest srebrem..." Zdziwiła się, ale obczaiła Iskrowładców *chyba zacznie to czytać, prolog jest epicki*. Weszła w zakładkę "Kartoteka" i znalazła to ff! Więc weszła i zobaczyła coś co wyglądało jak epilog. Uznała, ponownie, że wszystko jest ciekawsze od Lani rozmawiającej z Noah i przeczytała
    Pierwsze co zauważyła
    To to jak bardzo styl "Okej" się poprawił i już nie mogła oderwać wzroku.
    A potem zobaczyła podziękowania
    i wytłuszczonym drukiem nick, którego nie używała od około roku, zdecydowana podpisywać się swoim imieniem *jego zdrobnieniem, nie ważne*
    Szok i wzruszenie na mojej twarzy widziała tylko ta wredna mucha, i dzieciak z opakowania kinder czekoladek, ale ta mina musiała być piękna. Ręce, jak zawsze w tych sytacjach, zaczęły się trząść i dziewczynka *A girl has no name (tak musiałam, jako szajbuska na punkcie Gry o Tron)* od razu popędziła do komantarzy, nawet nie kończąc czytać tych podziękowań.
    Wybacz, ale za bardzo nie lubię ff - tym bardziej igrzysk - by skończyć to co zaczęłam czytać. Jednak nie mogę się powstrzymać i podziękować Ci za to, że mnie wymieniłaś mimo prawie roku(!) jaki minął odkąd ostatnio się "widziałyśmy". Dziękuję Ci za nagły przyływ emocji mimo totalnego zmęczenia po dniu w stajni *tak jazda konna męczy*. Naprawdę dziękuję. Nie wierzę, że wciąż pamiętasz o tym małym *połowa koleżanek z podstawówki mnie już przerosła* samolubnym potworku, który pisał, ale nie czytał innych opowiadań. Naprawdę dziękuję. I te emocje z zakończeniem pierwszego bloga. Pewnie wiesz jak bardzo Cię rozumiem, znam ten problem aż za bardzo.
    To że Ewea miała umrzeć wiedzialam od początku, kto by się spodziewał xD
    Poważnie, jeszcze raz dziękuję i życzę powodzenia w dalszym pisarstwie
    *i gdyby nie to, że chcę ruszyć coś z nowym rodziałem do siebie, poszłabym czytać Isktowładców*
    Powodzenia, weny, ferrero rosche, czekolady, żelków, nutelli i wszystkiego <3
    Do zobaczenia
    Laciata <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogłam się oderwać <3

    Świetny blog! Dzięki ci za niego :)

    http://seekerofthebooks.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń